.. odwiecznie wysmażane w Polsce w okresie karnawału.
Przepisów na nie jest bardzo wiele, sama przejrzałam około dwudziestu. Ten pierwszy wybrałam z książki Marji Ochorowicz- Monatowej. Sprawdził się świetnie!
Nie znam chyba nikogo kto by chrustów, czyli faworków nie lubił :). Skusicie się?
8- 10 dkg masła rozetrzeć z 3 żółtkami, zmieszać z mąką z 50- 60 dkg, trochę skórki cytrynowej (pominęłam, O.), trochę rumu i 1/8 litra kwaśnej śmietany.
Gdy ciasto gładko wyrobione, cieniutko rozwałkować, wykrawać czworoboki radełkiem, zrobić niewielkie nacięcie ukośnie w połowie nożem i przez otwór przeciągnąć końce. Smażyć je na smalcu wieprzowym dodając trochę frytury. Gdy z obud stron zarumieniły się ( nie zbytnio) ułożyć na półmisku pokrytym bibułką, by z tłuszczu ociekły i posypać waniljowym cukrem ( u Mnie pudrem).
Smacznego!
Gdy ciasto gładko wyrobione, cieniutko rozwałkować, wykrawać czworoboki radełkiem, zrobić niewielkie nacięcie ukośnie w połowie nożem i przez otwór przeciągnąć końce. Smażyć je na smalcu wieprzowym dodając trochę frytury. Gdy z obud stron zarumieniły się ( nie zbytnio) ułożyć na półmisku pokrytym bibułką, by z tłuszczu ociekły i posypać waniljowym cukrem ( u Mnie pudrem).
Smacznego!
Ps: Do wałkowania przydaje się męska ręka :)
______________________________♥______________________________
Dziękuję za komentarz. Wszystkie z uwagą czytam, choć nie zawsze mogę odpisać. Jeśli masz jakieś pytanie napisz na maila waniliowachmurka@gmail.com
Zapraszam też na fanpejdż Waniliowej Chmurki na Facebooku.
Ja mam damską i w zeszłym roku z wałkowaniem poradziłam sobie doskonale. Za to wszystko wyrabiał Tata. Współpraca udała się wyśmienicie. Ach! Jakież te faworki były pyszne... Twoje bez wątpienia też takie są. :)
OdpowiedzUsuńŚciskam!
:) Ja również mam damską, ale fakt, że do faworków trzeba mieć krzepę:D
OdpowiedzUsuńBuźka Oliwko
Olcik piękne te Twoje faworki!
OdpowiedzUsuńA my, mamy na nie, niesamowicie wielką ochotę.
Same nie możemy doczekać się już, kiedy zrobimy wspólnie z babciami :)
pozdrawiamy
W pełni się zgadzam.. Można się niezłych bicepsów dorobić wałkując faworki...jak i sporej oponki od ich jedzenia;))) Ale warto spędzić godzinę dłużej na siłowni dla tego wyjątkowego smaku, tej cudnej kruchości.. Uwielbiam faworki!!!
OdpowiedzUsuńJa planuję i faworki i pączki zrobić w ferie. Teraz niestety nie mam czasu (no dobra, słaba wymówka jak się chodzi do szkoły ;), ale za trzy tygodnie porządnie się do nich zabiorę. Na razie pooglądam u ciebie ;) bo wyglądają przepysznie.
OdpowiedzUsuńOlciku piekne chrusty, aż mi się zamarzył jeden:). u mnie częściejsie smażyło pączki niż faworki akurat, ale i jedne i drugie uwielbiam:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMam silną ochotę na faworki:)
OdpowiedzUsuńja się skuszę! mimo że wczoraj zjadłam już niebotyczną ilość faworków :) mam do nich trochę niezdrowe podejście, jem na potęgę
OdpowiedzUsuńMniam. Zwykle wolę piec niż jeść, ale w tym przypadku jest odwrotnie... nie znoszę smażenia faworków.
OdpowiedzUsuńno pewnie, że się skuszę! nie znam osoby, która nie skusiłaby się na faworka...:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam faworki!! I mój synek również:) Mam swój ulubiony przepis, który dostałam od mamy i zawsze z niego piekę:) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńja też je uwielbiam!
OdpowiedzUsuńJa się mogę poczęstować, ale z góry uprzedzam że na przyzwoitych dwóch czy trzech to ja nie poprzestanę :( Taki urok tych niezwykle wciągających słodkości...
OdpowiedzUsuńuwielbiam faworki! mogę kilka?;)
OdpowiedzUsuńzawsze uwielbiałam też wałkować ciasto na cieniutkie placki, potem wycinać i przeplatać:) pracochłonne, ale jakie satysfakcjonujące:)
Właśnie dziś przeglądałam przepisy na faworki, jakoś tak choć i tak babciny przepis pójdzie w obroty. po raz pierwszy w moim wykonaniu!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, z eudadza mi się tak pięknie jak Twoje!
chruściki!
OdpowiedzUsuńbez nich nie ma dla mnie karnawału ;]
Śliczne!
OdpowiedzUsuńU mnie też dziś:)
Pozdrawiam.
Podziel sie Olcik tymi faworkami, co? :) Ja mam wielkiego smaka na faworki ale z ich usmazeniem musze poczekac do weekendu. Nie wiem jak ja to zniose :))
OdpowiedzUsuńFaworki pierwsza klasa. Jak nic chce się schrupać. Ja uwielbiam jeszcze róże z dżemem malinowym.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
A.
bardzo chetnie sie skusze na takie pysznosci:) wygladaja rewelacyjnie:)
OdpowiedzUsuńJak już wszędzie faworkowo się zrobiło! :-) Są cudowne.
OdpowiedzUsuńUściski!
Uwielbiam faworki - to moje ulubione karnawałowe smakołyki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Kubo- :)
OdpowiedzUsuńMajanko- o fajnie, przybij piątkę!
Atinko- ja mam jeszcze po Mojej Babci Jasi, ale słyszałam od Mamy, że zawsze wychodziły jej twarde, więc nie wykorzystałam go.
Jolu- to tak jak Ja;)
Przypraw Mnie- takie róże też mi się marzą.. nawet chyba kiedyś grały główną rolę w Moim śnie:D
Majko- pewnie, częstuj się. A dokładnie, trudno Ci będzie na pewno wytrzymać..
Holgo- ja swoje pączki zostawiam na ferie (też za 3 tyg.:)
OdpowiedzUsuńAle.. nie wiem, do prawdy nie wiem czy uda mi się wytrzymać ^.&
Mrufkozet- ależ proszę:)
Feeriosmaków- ale dla tych pyszności jestem w stanie postać nad garem tłuszczu:)
Olciku zapraszam do siebie
OdpowiedzUsuńhttp://smakmojegodomu.blox.pl/2011/01/Muffiny-malinowe.html
Pozdrawiam Kochana i porywam kolejnego juz chrusta:)
uwielbiam, a już dawno nie miałam tej przyjemności, czas najwyższy :)
OdpowiedzUsuńPewnie ze sie skusze Olciu! Nawet dzisiaj nasmazylam fure (z przepisu Neli, bardzo podobny), ale dobrym faworkom sie nie odmawia :))
OdpowiedzUsuńAleż wspaniale kusisz :) Chyba nie ma nikogo, kto by odmówił sobie takiej słodyczy :)*
OdpowiedzUsuńBasiu- a jakże;) a wiesz na te Neli też mam ochotkę, byłam u Ciebie w dniu smażenia i wybierałam pomiędzy Nelą,a Marją..
OdpowiedzUsuńOlcik czy mogłabyś mnie zaprosić na herbatkę?
OdpowiedzUsuńOszalałabym z radości :)
Tylko Spróbuj- oczywiście;)
OdpowiedzUsuń