Po bretońsku, po polsku

Fasolka po bretońsku utarła się w naszym polskim jadłospisie dość mocno.
Tylko dlaczego "po bretońsku"?
Poznając kuchnię bretońską Agnieszka Kręglicka dotarła do okolic miasteczka Paimpol, gdzie uprawiana jest biała fasola, coco de Paimpol, podobna do jasia, ale drobniejsza.
 Jest lokalnym rarytasem, ma nawet niczym szlachetne wina oznaczenie AOC (appéllation d'origine controlée). Określenie "a la bretonne", czyli po bretońsku, w kuchni francuskiej oznacza danie, które podaje się z dodatkiem takiej fasoli. Odnosi się to zazwyczaj do pieczonego udźca jagnięcego, który spoczywa na fasolowych ziarnach. Fasolę tak jak u nas najpierw się namacza, następnie gotuje na małym ogniu. Do gotowania dodawany jest bouquet garni, czyli woreczek z suszonymi ziołami, lub związane sznurkiem świeże: tymianek, pietruszka, listek laurowy, kawałek selera. Skład nie jest ścisły, czasami trafia do garnka kilka ząbków czosnku, cebula nadziana goździkami. Fasolę soli się pod koniec, kiedy skórka zmięknie. Ugotowaną i odcedzoną wrzuca się na patelnię, na masło ze zrumienioną szalotką.
Można dodać posiekanego pomidora bez skórki, więcej ziół, pieprz. Jeżeli będziemy ją podawać do pieczeni, to możemy podlać fasolkę sosem od mięsa. Czytałam też, że można dodać łyżkę koncentratu pomidorowego, czyli jesteśmy w domu! Tyle że jak doda się boczek i polską kiełbasę, tymianek zastąpi majerankiem, a szalotkę cebulą, to danie gubi swój charakter i jest nie do rozpoznania.

Tak więc zapraszam dziś na Moją fasolkę po bretońsku.
Choć może  jeśli chodzi o nazwę, to lepiej  pasować będzie po polsku?


- 0,5 kg fasoli Jaś
- pętko dobrej kiełbasy lub boczek
- 2 małe marchewki
- 2 małe cebule
- 1 pietruszka
- oliwa
- majeranek (najlepiej świeży)
- pieprz, sól


Fasolę namaczamy w ciepłej wodzie, odstawiamy na 1 godzinę.
Następnie wkładamy do dużego garnka, dodajemy wodę, solimy i gotujemy na średnim ogniu aż zmięknie, trwa to ok. 1 h. Następnie ścieramy na tarce bądź kroimy marchew i pietruszkę, dodajemy do miękkiej fasoli.
Na oliwie podsmażamy cebulkę oraz pokrojoną w kostkę kiełbaskę lub boczek i przekładamy do naszej fasoli z warzywami. Następnie wlewamy przecier pomidorowy, gotujemy przez ok. 10 minut.
Na koniec przyprawiamy pieprzem i dodajemy świeży majeranek.
Fasolkę podajemy na gorąco, z chlebem lub bułeczką. Doskonała na pochmurny, zimny dzień.
Smacznego!:)



Ps: Fasolka po bretońsku kojarzy mi się z prostym, chłopskim jedzeniem i coś w tym jest.
 
Pozdrawiam Was serdecznie, Olcik
______________________________♥______________________________

34 komentarze

Dziękuję za komentarz. Wszystkie z uwagą czytam, choć nie zawsze mogę odpisać. Jeśli masz jakieś pytanie napisz na maila waniliowachmurka@gmail.com
Zapraszam też na fanpejdż Waniliowej Chmurki na Facebooku.

  1. w naszym domu są sami fani tego dania.

    OdpowiedzUsuń
  2. o tak, polska bretonska jest najlepsza! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. kiedyś zabrałam się za to danie bo mój Kociak je uwielbia. Namoczyłam na noc paczkę fasolki i kiedy rano wstałam, fasolka była wszędzie poza miską.. hmm, a w woreczku było jej tak mało.. oprócz tego wyszła gęsta papka no i nie mogę się przemóc by próbować znowu :( ale Twój przepis zapisuję bo mooooże kiedyś.. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. jeden z moich ulubionych obiadów z czasów dzieciństwa. :D

    OdpowiedzUsuń
  6. jeeej, jak ja dawno nie jadłam takiej fasolki ;-) a kiedyś bywała dość często ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj lubię! Kiedyś zastanawiałam się na fenomenem fasolki po bretońsku. Tak jak u siebie wspomniałam byłam francuskofilką. ;) I doszłam do czegoś na kształt "naszej" fasolki w postaci Casulee.(Pisowni nie jestem pewna).
    Pozdrawiam
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  8. Pamiętam, że w dzieciństwie moja Mama zawsze robiła pełny gar fasolki po bretońsku. Zawsze ją prosiłam, aby nałożyła mi porcje bez mięsa. Do dziś mi to zostało.

    OdpowiedzUsuń
  9. lubię to danie bardzo, apetycznie się u Ciebie prezentuje :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Wieki nie jadłam takiej fasolki. Jak ją u Ciebie zobaczyłam to nabrałam wielkiej ochoty.

    OdpowiedzUsuń
  11. Dla mnie rzecz jasna bez mięsa, ale chętnie bym zjadła teraz miseczkę gorącej fasolki. Dawno jej nie jadłam, bo jakoś nie miałam ochoty, ale teraz mnie naszło:)

    OdpowiedzUsuń
  12. fajne danie nie tylko dla robotniczej klasy;) umysłowiec też by taką zjadł ze smakiem:)

    OdpowiedzUsuń
  13. narobilaś mi chęci ;D

    pycha ;D

    OdpowiedzUsuń
  14. Ogromnie lubię fasolkę po bretońsku; niesamowicie rozgrzewa i cudnie smakuje. Mogę wpaść do Ciebie na miseczkę? ;)

    Ściskam!

    OdpowiedzUsuń
  15. bardzo lubie taka fasolke i gotuje ja tak samo jak Ty:) ale narobilas mi apetytu:)

    OdpowiedzUsuń
  16. No to zapraszam do gotowania, pracy z nią niewiele, praktycznie sama się robi:D

    Ago-fajnie wiedzieć:)
    Ilciu- jasne, wpadaj dziś:P
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  17. Bardzo lubię fasolkę po bretońsku mojej mamy:)
    Dawno cos jej nie jadłam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. bardzo lubie i dawno nie bylo.....dzieki za pyszne przypomnienie :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Pycha, uwielbiam fasolkę. Najlepszą robi moja mama, ale ja też się wprawiam :).

    OdpowiedzUsuń
  20. Chodzi za mna taka fasolka, zrobilo sie troche chlodniej, a ja juz za fasola sie rozgladam ;) robie z podobnego przepisu i jest pycha!

    OdpowiedzUsuń
  21. Uwielbiam. Muszę tylko zapolować na boczek:)bo uwielbiam na boczku:)fasolkę:)

    OdpowiedzUsuń
  22. Moj maz uwielbia fasolke..moze ja jest na obiad , sniadanie i kolacje heh:)

    OdpowiedzUsuń
  23. Moja babcia mi kiedyś urządziła tygodniowy prawie maraton z fasolką po bretońsku. Przez bardzo długi czas miałam jej dość, a teraz tęsknie. Trzeba będzie w końcu zrobić

    OdpowiedzUsuń
  24. Nie ważne skąd pochodzi, ważne że jest pyszna pod każdą postacią ! Ja bardzo lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  25. oj! To danie kojarzy mi się z moim chłopakiem, który przygotowuje je namiętnie dla kapel, które gościmy organizując koncerty. Jego wersja jest oczywiście wegańska, gdyż oboje weganami jesteśmy.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  26. też się zawsze zastanawiałam, dlaczego po bretońsku... uwielbiam!

    OdpowiedzUsuń
  27. Oj, dawno jej u mnie nie było. chanya13

    OdpowiedzUsuń
  28. u mnie Babcia zawsze robi.
    Mi się nigdy nie udało.. w sensie nigdy nie robiłam:)

    pyszne!

    OdpowiedzUsuń
  29. Kojarzy mi się z jesienią i z domem rodzinnym. I z moją Mamą :) bo to ona zazwyczaj fasolkę po bretońsku tudzież po polsku robi...
    Twoja wygląda pysznie!

    OdpowiedzUsuń
  30. Amarantko- cudne wspomnienia;)
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  31. Lubie fasolke po bretonsku, robie rzadziej niz raz na rok, ale jak zrobie to lubie :)) Sprobuje z majerankiem!

    Wiesz Olciu, ze daniem Asturias jest "fabada Asturiana" jak dla mnie to bliska kuzynka naszej fasolki po bretonsku :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Bardzo lubię tę fasolkę :) tę polską oczywiście ;) dobrze, że trafiłam na Twój blog, bo przypomniałaś mi o tym daniu :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

jestem na instagramie