Prawdziwi geniusze, to Ci którzy wynaleźli rzeczy proste. Do ich stworzenia potrzeba bowiem największej wyobraźni.
Oskar Pischinger był skromnym cukiernikiem żyjącym w dziewiętnastowiecznym Wiedniu.
Od zawsze cenił sobie ponad wszystko smak chrupiących wafelków. Nie raz na myśl przychodziło mu stworzenie z nich zachwycającego w swojej prostocie tortu. Jednak po dłuższym zastanowieniu "odkładał" go w swoim umyśle, sądząc, że tak błahy pomysł najpewniej nie znajdzie uznania coraz to bardziej wymagających klientów.
Pewnego dnia zaryzykował, przełożył andruta słodką, czekoladową masą, obciążył czymś ciężkim, aby się skleił i poczekał.
Cukiernicza intuicja go nie zawiodła. Nie musiał długo czekać, smak tortu waflowego pokochali stali nabywcy jego wypieków.
Pischinger to wafel ponadczasowy, przepisów na niego jest wiele.
Jego wykonanie nie zajmuje zbyt wiele czasu, nie potrzeba też wielu specjalnych sprzętów.
Właściwie tylko: łyżkę, nóż, miskę, garnek i książkę (a najlepiej ze dwie, grube!).
Bardzo spodobało mi się wykonanie Ani, która skorzystała z przepisu mojej chyba ulubionej kucharki, Marji Ochorowicz- Monatowej. Korzystając z chwili wolnego czasu wzięłam się za niego i ja ( po raz kolejny).
"Na dziesięć małych lub 5 dużych andrutów okrągłych wziąć 12 dkg czekolady w kawałkach, 12 dkg cukru i rozgotować w 1/8 litra słodkiej śmietanki z dodaniem łyżeczki deserowego masła. Połowę pozostawić na lukier, a do drugiej dodać 12 dkg zmielonych i przesianych przez sito orzechów tureckich i zagotować do gęstości. Tą masą przesmarować andruty, składając pięć jeden na drugi, a po wierzchu i po bokach oblać wysmażoną do gęstości drugą połową czekolady."
______________________________♥______________________________
Dziękuję za komentarz. Wszystkie z uwagą czytam, choć nie zawsze mogę odpisać. Jeśli masz jakieś pytanie napisz na maila waniliowachmurka@gmail.com
Zapraszam też na fanpejdż Waniliowej Chmurki na Facebooku.
I chwała za to, że geniusze istnieją. Dzięki nim możemy delektować się m.in. prostymi ale jakże wspaniałymi waflami :)
OdpowiedzUsuńSuper post!
pozdrawiamy
i sprawdza się tutaj zasada, że najprostsze jest najlepsze :)
OdpowiedzUsuńTak właściwie to czasem sobie myślę, że właśnie te proste rzeczy najtrudniej jest wynaleźć...
OdpowiedzUsuńChwałą Oskarowi! ;)
Uściski!
Super :)
OdpowiedzUsuńzdecydowanie uwielbiam rzeczy proste i w tym przypadku mowie glosne: TAK!! :-)
OdpowiedzUsuńWierzę, że to co wymyślił Pan Oskar to smakołyk, ale jakoś tak trudno rozstać się smakiem maminych wafli... Zdjęcia, jak przystało, na "prosty" wafelek pasują jak ulał:)
OdpowiedzUsuńŚliczne wafelki i te orzeszki robią swoje
OdpowiedzUsuńPatrzę sobie na te wafle a ślinka tak cieknie, cieknie.. kap kap. zaśliniłam klawiaturę:)
OdpowiedzUsuńjakie ładne :) mniam!
OdpowiedzUsuńmożliwe, że pishinger zagości u nas w okolicach świąt:-)
OdpowiedzUsuńŚwietnie wygląda! Z chęcią bym skosztowała Twojego.
OdpowiedzUsuńRobiłam raz, ale niestety mnie nie zachwycił :(
Pozdrowienia:)
Wafle pamiętam z dzieciństwa. Na hasło, mamo, chcemy coś słodkiego, mama zamykała się na 20 minut w kuchni i robiła nam własnie takie wafle.
OdpowiedzUsuńPiękny! :)
OdpowiedzUsuńMroziu uwielbia wafelki. I ciągle mnie o nie męczy - zrób wafelki, no zrób wafelki. A ja tak nie lubię ich kroić w kawałeczki - następnym razem zrobię mu torcik Pishingera - dla odmiany :) ciekawe, co powie :)
OdpowiedzUsuńSama jeszcze nie robiłam, ale za dawnych czasów, kiedy mało było wszystkiego w sklepach - mama moja często mi taki lubi inny trochę torcik przygotowywała :) więc na razie wspominam ten smak i uśmiecham się przy tym wspomnieniu również do Oskara :)
OdpowiedzUsuńOlciku, te wafelki są idealne dla mnie! maniakalnej pochłaniaczki czekolady i wafelków czekoladowych!
OdpowiedzUsuńCzy można użyć gorzkiej czekolady?
Miłego dnia!
PS. Proste pomysły są genialne!
Pischinger rządzi! Prosty przepis, pyszny smak.
OdpowiedzUsuńEVE- tak, ja właśnie użyłam gorzkiej:)
OdpowiedzUsuńLo penso delizioso, ciao
OdpowiedzUsuńPyszne, uwielbiam takie wafelki :)
OdpowiedzUsuńtakie mniejsze są świetne, bo zawsze można chwycić i zapakować na drugie śniadanie. aż mi się zamarzyły :)
OdpowiedzUsuńOj z chęcią bym takiego wafelka zjadła..
OdpowiedzUsuńOlcia, przypominasz najfajniejsze przepisy, Oskara, prostote - zachwycam sie, lubie te smaki ogromnie!
OdpowiedzUsuńsciskam :)
Robiłam go i był to wspaniały smakołyk :) Pięknie prezentuje się u Ciebie taki ślicznie udekorowany na bokach :)
OdpowiedzUsuńcudny:) i juz bym go chetnie schrupala:)
OdpowiedzUsuńWyglądają prześlicznie ....
OdpowiedzUsuńbardzo lubię czytać historię przepisów :) wafle wygladają bardzo apetycznie :-)
OdpowiedzUsuńchętnie bym spróbowała !
OdpowiedzUsuń