Wyszedł sobie do ogrodu
stary, siwy pan Listopad.
Grube palto wdział od chłodu
i kalosze ma na stopach.
Deszcz zacina, wiatr dokucza.
pustka, smutek dziś w ogrodzie.
Pan Listopad cicho mruczy
"Nic nie szkodzi, nic nie szkodzi".
Po listowiu kroczy sypkim
na ławeczce sobie siada:
"Chłód i zimno, mam dziś chrypkę.
Trudna rada! Trudna rada!"
autor nieznany
oryginalny przepis A. Kręglickiej z 41 wydania Wysokich Obcasów, rok 2010
ciasto:
500 g mąki
150 g masła
100 g tłustej, kwaśnej śmietany
2 jajka
4 łyżki oleju, sól
nadzienie z dyni:
dynia piżmowa, pomarańczowa w środku, zielonoszara na zewnątrz, obrana i grubo starta
cebula pokrojona w kostkę (połowa tego co dyni)
olej
sól, pieprz, kumin, cukier, chilli,
Zimne masło zetrzeć na tarce jarzynowej do miski z mąką, dodać sól i rozdrobnić w palcach na kaszę.
Roztrzepać jajka ze śmietaną, wlać je do mąki i wyrobić elastyczne ciasto.
Jeśli jest za mokre, dodać mąki, jeśli za twarde - śmietany.
Podzielić ciasto na dwie części, zawinąć je w folię i chłodzić w lodówce przez pół godziny lub dłużej.
Przygotować nadzienie: na oliwie usmażyć cebulę, dodać przyprawy.
Jeśli dynia puści sok po utarciu, odcisnąć. Wymieszać smażoną cebulę z surową dynią.
Kulę ciasta uformować w wałek o średnicy 4 cm,
pokroić na równe kopytka. Z każdego uformować kulkę.
Kulkę rozwałkować na placuszek, w środku położyć trochę nadzienia, trzy brzegi połączyć tak, by skleiły się w znak Mercedesa. Na spodzie samsa ma być trójkątem nadzienie ma unosić wierzch, tworząc piramidę.
Czubek piramidy posmarować roztrzepanym żółtkiem i posypać grubo mielonym pieprzem.
Ułożyć pierogi na tłustym pergaminie, piec ok. 40 minut w temp. 180 st. C.
Smacznego!
Ps: Moja uwaga- warto dodać mąkę krupczatkę, nie żałować przypraw, pierożki Moje piekły się dokładnie 20 minut w 200 st;)
Telepatycznie utrafiłam z nimi do:
______________________________♥______________________________
stary, siwy pan Listopad.
Grube palto wdział od chłodu
i kalosze ma na stopach.
Deszcz zacina, wiatr dokucza.
pustka, smutek dziś w ogrodzie.
Pan Listopad cicho mruczy
"Nic nie szkodzi, nic nie szkodzi".
Po listowiu kroczy sypkim
na ławeczce sobie siada:
"Chłód i zimno, mam dziś chrypkę.
Trudna rada! Trudna rada!"
autor nieznany
oryginalny przepis A. Kręglickiej z 41 wydania Wysokich Obcasów, rok 2010
ciasto:
500 g mąki
150 g masła
100 g tłustej, kwaśnej śmietany
2 jajka
4 łyżki oleju, sól
nadzienie z dyni:
dynia piżmowa, pomarańczowa w środku, zielonoszara na zewnątrz, obrana i grubo starta
cebula pokrojona w kostkę (połowa tego co dyni)
olej
sól, pieprz, kumin, cukier, chilli,
Zimne masło zetrzeć na tarce jarzynowej do miski z mąką, dodać sól i rozdrobnić w palcach na kaszę.
Roztrzepać jajka ze śmietaną, wlać je do mąki i wyrobić elastyczne ciasto.
Jeśli jest za mokre, dodać mąki, jeśli za twarde - śmietany.
Podzielić ciasto na dwie części, zawinąć je w folię i chłodzić w lodówce przez pół godziny lub dłużej.
Przygotować nadzienie: na oliwie usmażyć cebulę, dodać przyprawy.
Jeśli dynia puści sok po utarciu, odcisnąć. Wymieszać smażoną cebulę z surową dynią.
Kulę ciasta uformować w wałek o średnicy 4 cm,
pokroić na równe kopytka. Z każdego uformować kulkę.
Kulkę rozwałkować na placuszek, w środku położyć trochę nadzienia, trzy brzegi połączyć tak, by skleiły się w znak Mercedesa. Na spodzie samsa ma być trójkątem nadzienie ma unosić wierzch, tworząc piramidę.
Czubek piramidy posmarować roztrzepanym żółtkiem i posypać grubo mielonym pieprzem.
Ułożyć pierogi na tłustym pergaminie, piec ok. 40 minut w temp. 180 st. C.
Smacznego!
Ps: Moja uwaga- warto dodać mąkę krupczatkę, nie żałować przypraw, pierożki Moje piekły się dokładnie 20 minut w 200 st;)
Telepatycznie utrafiłam z nimi do:
______________________________♥______________________________
Dziękuję za komentarz. Wszystkie z uwagą czytam, choć nie zawsze mogę odpisać. Jeśli masz jakieś pytanie napisz na maila waniliowachmurka@gmail.com
Zapraszam też na fanpejdż Waniliowej Chmurki na Facebooku.
Napewno sa pyszne:)
OdpowiedzUsuńOlciku uwielbiam twoje zdjęcia...są takie czarowne... aż sie oczu odrywać nie chce:) pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńjola
ale cudnie wygladaja:) bardzo smakowicie i az chcialabym siegnac reka:)
OdpowiedzUsuńa to zdjecie z lisciem super, bardzo mi sie podoba:)
Po pierwsze - wspaniały masz stół, Olciu. Wiem, że to właściwie głupie, ale uwielbiam patrzeć ludziom na stoły, a kiedy te jeszcze mają duszę... Cudownie!
OdpowiedzUsuńSamsa są... ciekawe. Nigdy jeszcze z czymś takim się nie spotkałam, a myślę, że by mi zasmakowały.
Co do listopada - miałam nadzieję, że pozostanie jeszcze choć przez chwilę słoneczny i ciepły. A tu rankiem przywitał mnie nieprzyjemny podmuch wiatru...
Ściskam! :)
Oliwko- u mnie deszcz, dziękuję za miłe, bardzo miłe słowa.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam was cieplutko
Zapowiada się pysznie To danie chyba przypomina samosy? Cudne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńZerkałam na ten przepis wczoraj :) Tylko jakoś pracochłonny mi się wydaje, a mi czasu ciągle brak...
OdpowiedzUsuńCiekawy ten przepis. Chciałabym spróbować takich pierożków:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Widziałam ten przepis w Obcasach i miałam wielką ochotę, tym bardziej, że brat w tym roku wakacje spędził w Uzbekistanie a stamtąd te pierożki.
OdpowiedzUsuńMam tylko pytanko - jak smakują na zimno?
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOlciu wspaniałe. Dobrze, że mam wolny weekend :)
OdpowiedzUsuńŚwietne zdjęcia, kontrast kolorów i głębia na pierwszym mnie oficjalnie rozbroiły :)
OdpowiedzUsuńA przepis swoją drogą fajowy - ale ja z dynią chyba poczekam na przyszły sezon...
ładne a moja mama tak lubi dynie
OdpowiedzUsuńA w tym roku wierszyk nieaktualny, hihi :) Takiego pięknego listopada to dawno nie było, można w cienkiej kurtce chodzić (co też czynię z radością) :)))
OdpowiedzUsuńA pierożki pierwsza klasa :)))
Ściskam :)
W sensie samosa?
OdpowiedzUsuńJa samosów nie robiłam sama i tak średnio lubię te ze sklepu ale się przmierzam do wersji bakłażanowej.. dynia niedaleko pada od bakłażana.
Pozdrawiam!:)
jak wyglądają!!! łał :)
OdpowiedzUsuńWyglądają pysznie! A pierogi to ja uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńprzepysznie sie prezentuja i pewnie tak tez smakuja :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :)
Doskonałe na poprawę jesiennych humorów.
OdpowiedzUsuńMoniko- jak najbardziej aktualny dziś u Mnie- ojojojj chyba "wywołałam wilka z lasu".
OdpowiedzUsuńKorniku- ja jadłam właśnie na zimno i były bardzo dobre;)
Pozdrawiam
Miałam taką ochotę na coś z dynią, ale tak odkładałam te plany, ze mi się miąższ z dyni w lodówce zepsuł, a mam takiego smaka :(
OdpowiedzUsuńno jak z dynią to musiały być co najmniej pyszne.
OdpowiedzUsuńTakich pierożków jeszcze nie kosztowałam. Intrygująca nazwa "samsa". Wiesz może, skąd się wzięła?
OdpowiedzUsuńA dynia ach dynia dziś widziałam jedną.
Pozdrawiam
Ania
przez Ciebie po śniadaniu zrobiłam się głodna ;)
OdpowiedzUsuńJakby mi takie ktoś zrobił, aj! :)
OdpowiedzUsuń