Ranek przywitał Ją pogodnie, zapowiadał się dobry dzień.
Zdążyła zjeść śniadanie i zagnieść ciasto-"będą drożdżówki ", pomyślała. Potem poszła na targ i kupiła dwa pudełeczka malin - żółtych i ciemnoróżowych. Tych żółtych jeszcze nigdy nie jadła. Wróciła.
Zdążyła zjeść śniadanie i zagnieść ciasto-"będą drożdżówki ", pomyślała. Potem poszła na targ i kupiła dwa pudełeczka malin - żółtych i ciemnoróżowych. Tych żółtych jeszcze nigdy nie jadła. Wróciła.
W południe zerwał się wiatr i zaczęło padać.Niebo było srebrzysto- granatowe, na jej buzi pojawił się uśmiech." Lubię burze", pomyślała. Potem formowała placuszki i dokładnie nakładała w każdy z nich po 6 owoców dodając odrobinę cukru i mąki. Przykryła je nową ściereczką i poszła na poddasze słuchać jak głośno deszcz obija blachę. Wyjrzała przez okno, jej miasto tonęło w deszczu, szare budynki, zacinający deszcz i krople na szybie oszukiwały ją, że jest listopad,
popatrzyła tak jeszcze dwa kwadranse i wróciła do codzienności. Upiekła drożdżówki.
popatrzyła tak jeszcze dwa kwadranse i wróciła do codzienności. Upiekła drożdżówki.
A potem zza chmur wyjrzało ostre słońce i tnąc chmury swoimi promieniami jak nożem zaczęło razić jej niebieski oczy.
I tylko kropelki deszczu na drzewach i mokry parapet przypominały jej, że nie dalej jak półtorej godziny temu "był listopad".
( na podst. przepisu Liski)
Ciasto:
2,5 łyżeczki suszonych drożdży instant
1/4 szklanki ciepłej wody
170 g masła
3/4 płaskiej łyżeczki soli
3/4 szklanki mleka
570 g mąki (ok. 3 i 3/4 szklanki)
3 łyżki cukru
1 jajko
Nadzienie:
ok. 300 g malin
cukier waniliowy
Ciasto:
2,5 łyżeczki suszonych drożdży instant
1/4 szklanki ciepłej wody
170 g masła
3/4 płaskiej łyżeczki soli
3/4 szklanki mleka
570 g mąki (ok. 3 i 3/4 szklanki)
3 łyżki cukru
1 jajko
Nadzienie:
ok. 300 g malin
cukier waniliowy
1 łyżka maki ziemniaczanej
Do posmarowania:
żółtko plus łyżeczka wody
Do posypania: cukier
W małym garnuszku połączyć masło i mleko. Zagotować do czasu aż masło się rozpuści. Ostudzić.
Wymieszać mąkę, drożdże, sól i cukier. Dodać ostudzone masło z mlekiem, wodę, jajko. Zagnieść gładkie ciasto. Przełożyć do miski, przykryć ściereczką.
Odstawić do wyrośnięcia w ciepłe miejsce na 1 h .
Piekarnik nagrzać do 200 st C.
Składniki nadzienia wymieszać w miseczce.
Ciasto podzielić na 18 równych części. Z każdej z nich formować placuszek, wypełniać malinami i posypać cukrem waniliowym wymieszanym z mąką ziemniaczaną, dokładnie skleić, by powstała bułeczka.
Żółtko wymieszać z łyżeczką wody i posmarować nim wierzch jagodzianek. Posypać cukrem.
Odstawić do wyrośnięcia na 20-30 minut.
Wstawić do gorącego piekarnika i piec 18-20 minut.
Smacznego!
Ps: Kiedyś upiekłam z tego przepisu Moje pierwsze jagodzianki klik klik.
A co do samych drożdżówek, to polecę je, gdy ktoś nie bardzo lubi maślane, mało słodkie wypieki. Jeśli jesteście fanami cukru włóżcie go więcej do swoich bułeczek.
Pozdrawiam Was serdecznie i znów się żegnam na parę dni , Olcik
Dziękuję za komentarz. Wszystkie z uwagą czytam, choć nie zawsze mogę odpisać. Jeśli masz jakieś pytanie napisz na maila waniliowachmurka@gmail.com
Zapraszam też na fanpejdż Waniliowej Chmurki na Facebooku.
podoba mi się, że swoje przeżycia, te specyficzne wstępy, piszesz w osobie trzeciej. czyta się to bardzo ciekawie ;]
OdpowiedzUsuńcudowne drożdzówki! sa takie... urzekły mnie. po prostu, zaczarowały ;]
Dziękuję.
OdpowiedzUsuńOlciku i ja uwielbiam burze, a listopad to bezapelacyjnie ulubiony miesiąc w roku;D
OdpowiedzUsuńo żółtych malinach jeszcze nigdy nie słyszałam;D urocze drożdżówki, porywam jedną do kawy;D
gdy obok będą takie drożdżówki, to może byc i listopad. na poddaszu.
OdpowiedzUsuńtakie słodkości na śniadanie;)
OdpowiedzUsuńskąd masz ślimaka?
Maliwnno- z ogródka, to mój model, nazywa się Szczepan
OdpowiedzUsuńDrożdżówki zacne. Kocham maliny! Pozdrów Szczepana ode mnie. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ania
Tak dla mnie może być i listopad, jeśli do tego będzie drożdżówka... Pozdrowienia Olciaky:)
OdpowiedzUsuńDrożdżówki cudne, ale tak się zastanawiam, czy Szczepan nie cudniejszy ;)
OdpowiedzUsuńMożna jedną do przedpołudniowej kawy?:)
OdpowiedzUsuńa jak Ci smakowały żółte maliny? bo ja też nie jadłam jeszcze, jestem ciekawa ich smaku.
Pyszności :)
OdpowiedzUsuńA ślimak mnie rozbroił hihiii....
pysznościowe! z kubkiem mleka to idealne połączenie ;)
OdpowiedzUsuńpiekne bulki i slowa..
OdpowiedzUsuńJa wolę gdy jest właśnie mniej słodko - takie drożdżówki wyglądają przepysznie!
OdpowiedzUsuńpachną pachną! :)
OdpowiedzUsuńŚlicznie :) Uśmiechnęłam się do Twojego opowiadania.
OdpowiedzUsuńOna miała cudowny dzień - leniwy choć wypełniony czynnościami, deszczowy choć pełen słońca, i spokoju.. i jeszcze zrobiła pachące zdjęcia, ach ta Ona :)
OdpowiedzUsuńjedzone popołudniu siedząc w słońcu muszą być świetne :)
OdpowiedzUsuńTakie bułeczki odstraszą listopad za oknem :)
OdpowiedzUsuńTak ładnie wszystko opisałaś, że aż weszłam do Twojego świata, Olciu. ;)
OdpowiedzUsuńDrożdżówki świetne, sama mam na takie ogromną ochotę. I ten Szczepan to taki przystojniaczek w pasiastym garniaku! :D
Pozdrawiam!
Masz bardzo ciekawy blog..:) Bardzo mi się podoba. Co do drożdżówek wyszły Ci super.. chętnie zjadłabym jedną z nich :D
OdpowiedzUsuńTwoje drożdżówki aż mi pachną przez monitor...;)
OdpowiedzUsuńnie nie, jeszcze nie listopad, nie nie nie nie
OdpowiedzUsuńja lubię listopad. :)
OdpowiedzUsuńi drożdżowki. ach, za malinami...
za to ostatnie zdjęcie przecudowne! uroczego masz przyjaciela. :)
a ja nie przepadam za listopadem, wolę lato i wiosnę!:) duuużo słonka:) drożdżóweczki musiały być przepyszne, a model pierwsza klasa!:)
OdpowiedzUsuńostatnio zajadałam się malinami prosto z krzaka u dziadziolka :)
OdpowiedzUsuńA moje malinki dojrzewają :)
OdpowiedzUsuńu mnie w ogródku malinki, pychotka!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
alebym sobie zjadła na sniadanko :)
OdpowiedzUsuńz malinami na bank przedobre.
OdpowiedzUsuńcudne drozdzowki:) na pewno smakuja przepysznie, wiec chetnie sie poczestuje, pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńZ malinami jeszcze nie jadłam w tym roku. Muszę koniecznie to nadrobić. Wróciłam Olciku - pozdrawiam serdecznie - muffingirl
OdpowiedzUsuńDziękuję za ciepłe słowa :)
OdpowiedzUsuńMacie pozdrowienia od ślimaka, Szczepanka;)
OdpowiedzUsuńListopad to mój ulubiony miesiąc, piszesz o swoich przeżyciach w formie opowiadania, podoba mi się, pozdrawiam :))