No bo przyznajcie się, kto ma na ogródku agrest?:)
A pamiętacie go z dzieciństwa? - Ja osobiście nie za bardzo, za to np. moja Mamcia przepada za nim od zawsze, nie raz mi opowiadała jak to z krzaczka właśnie wyjadała owe owoce.
Jedyne co w tej chwili przychodzi mi do głowy to powidła Mamy, smażone jakieś 5 lat temu z chęci zachowania niezapomnianego smaku dzieciństwa.
Ich lekko kwaśnawy smak i zwarta konsystencja sprawiały, że nie każdy miał ochotę sięgnąć po nie raz jeszcze. Bowiem nie były one takie pospolite w smaku, miały coś.. coś innego, nieokreślonego . Pamiętam jednak, że Mama- miłośniczka wprost się nimi zajadała.
Na rozgrzewkę sezonu agrestowego przygotowałam pyszny i prosty deser z galaretką, agrestem, pokruszonymi ciasteczkami oraz bitą śmietanką.
( na 4 porcje)
- 1 galaretka agrestowa
- 450 ml wody
- owoce agrestu (umyte i przebrane)
- bita śmietanka
- 6 kruchych ciasteczek
Proszek galaretkowy zalewamy wodą i dokładnie mieszamy.
Wlewamy do formy, u mnie w kształcie serca, po czym wkładamy owoce agrestu.Odstawiamy w zimne miejsce do stężenia.
Ubijamy śmietankę.
Przygotowujemy 4 szklaneczki, pucharki etc. i na spód każdej z nich wkładamy odrobinkę pokruszonego ciastka, następnie warstwę zastygniętej i pokrojonej w kostkę (o ile się da!) galaretki, następnie odrobinkę bitej śmietanki, znów okruszki ciasteczka, warstwę agrestowej galaretki i na samym końcu robimy szprycą cukierniczą kleks bitej śmietanki i ozdabiamy odrobiną ciasteczkowych okruszków.
Smacznego!:)
[Listonic]
Ps: Bardzo lubię pytać ludzi jaki owoc cenią najbardziej, najczęściej są to oczywiście truskawki, jabłka, czereśnie, winogrona, banany. Zaciekawiam się gdy ktoś podaje mi zupełnie odbiegającą od tej złotej piątki odpowiedź, gdy ktoś np. wspomina mi o agreście, białych porzeczkach czy też rabarbarze maczanym w cukrze.
A jaki jest Wasz ulubiony owoc?
Olcik
Dziękuję za komentarz. Wszystkie z uwagą czytam, choć nie zawsze mogę odpisać. Jeśli masz jakieś pytanie napisz na maila waniliowachmurka@gmail.com
Zapraszam też na fanpejdż Waniliowej Chmurki na Facebooku.
Ja w ogrodzie mam 3 krzaczki zielonego agrestu. Lubie jeść do prosto z krzaczka kiedy jest jeszcze twardawy. Z agrestu co roku robię dżem. Jest pyszny!
OdpowiedzUsuńZa owocami ogólnie nie przepadam- tęsknie za to za wspomnianymi przez Ciebie białymi porzeczkami.A najbardziej lubię chyba jeżyny;)
piękne to serduszko!
O proszę, ja mam dwa krzaczki:)
OdpowiedzUsuńA no właśnie, biała porzeczka jest ciężka do dostania jako krzaczek, jako owoc podobnie.
Chciałabym ją dostać, poszukam dzisiaj na targu i dam znać.
Dziękuję za pochwałę serduszka:)
Ps: Jeżyny, no proszę.. jak orginalnie;)
Ja mam ze 4 krzaczki, w tym jeden agrest ciemny, nie zielony tylko taki hm... jakby fioletowy ;) Nienawidzę ich! A to dlatego, że co roku mama każe mi je zbierać, a mają paskudne, ostre kolce, a na dodatek łażą po nich mrówki :P Zawsze mam całe pocharatane dłonie od tych agrestów, jakbym stoczyła walkę ze wściekłym kotem ;)
OdpowiedzUsuńSmakiem mnie też nie uwiodły. Mama robi z nich dżem, taki kwaskowaty, idealny do wielu ciast.
A ulubiony owoc? Brzoskwinie :) Słodkie, ciepłe, pachnące słońcem :)
P.S. Białą porzeczkę też mam w ogródku :P
to agrestowe serce... powaliłaś mnie nim po prostu :)
OdpowiedzUsuńOlciaku ja też mam w ogródku kilka krzaczków agrestu i uwielbiam go pod różną postacią - na surowo, w cieście, w kompocie, robię z niego dżemy ...kocham te zielone czerwonawe kulki:) ...to owoce mojego dzieciństwa. Co do owoców zaś to chyba najbardziej kocham winogron i to zarówno ten zagraniczny, jak i nasz polski o małych kuleczkach:)
OdpowiedzUsuńfajny letni deser:) a serduszko jest przepiekne!
OdpowiedzUsuńnie bede bardzo oryginalna, ale najbardziej to lubie truskawki:) potem jagody itd... cala reszta owocow
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMój Dziadek, który mieszka w moim Starym Domu ma w ogródku krzaczki agrestu. Pamiętam, jak będąc małą, zajadałam się takimi zielonymi jeszcze, kompletnie niedojrzałymi owocami. I wtedy... wtedy to był chyba mój ulubiony.
OdpowiedzUsuńA teraz idę w stronę standardu i mówię - truskawki i banan. Moje ukochane.
(Kurczę, byłam dzisiaj na targu i widziałam białe porzeczki. Głupia jestem, że ich nie kupiłam. Nigdy jeszcze nie próbowałam...)
Buźka! ;*
Piękne serce :) Ja agrestu nie jadłam już całe wieki, ale jak byłam dzieckiem zajadałam się nim na okrągło. Prostu z krzaczków na działce :)
OdpowiedzUsuńMój ulubiony owoc to malina, co zresztą widać w awatarze :) Pozdrawiam :
E' una frutta molto buona, da bambina c'era una piccola pianta vicino all'ingresso di casa mia e la mangiavo ogni anno. Ora sono da parecchi anni che non la mangio..non si trova molto in commercio in italia e non conosco un luogo dove ci sia una pianta :) grazie ciao
OdpowiedzUsuńU mnie prym wiodą maliny i czarne jagody. :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie mi agrest dojrzewa. Mam nawet czerwony, pyszny i słodki. Jutro zbieram do placka, mam tez w planach naturalną galaretkę. A najbardziej lubimy dojrzały z krzaczka !
OdpowiedzUsuńTwój deser pyszny :)
Aha, a ja mam dwa krzaczki białych porzeczek. Robiłam juz z nich zupę a zaraz idę zebrać trochę do koktajlu :)
OdpowiedzUsuńU dziadka jest w ogródku, nasz się zmarnował... I pamiętam go, z wczesnego dzieciństwa, pamiętam :)
OdpowiedzUsuńu nas był, ale wymarzł..
OdpowiedzUsuńja tam za nim nie przepadałam, bynajmniej tylko na surowo miałam okazję spróbować.
ale serce agrestowe jest cudne!
bardzo bardzo podoba mi się ten deser
OdpowiedzUsuńszczególnie agrestowe serce z galaretką
no i te pucharki..
a agrest nie zapomniany, pełne krzaczki czekają aż pojadę na naszą wieś i wyczarujemy z Mamą coś pysznego..
Jeśli chodzi o szklankę, Olciku, to pewnie. Może być nawet bardziej "pod ciebie", jeśli masz życzenia co do kolorów, lub samej szklanki. :)
OdpowiedzUsuńOj nie taki zapomniany. Pamiętam i z dzieciństwa, a i obecnie go smakuję każdego roku z krzaczka z ogródka:)
OdpowiedzUsuńZ dzieciństwa agrest pamiętam i to dobrze, ale nie jadłam go całe wieki. A deser w sam raz na upały.
OdpowiedzUsuńOlciaku sprawdź maila.
Mam w ogródku trzy krzaczki agrestu :) Uwielbiam agrest i zawsze go lubiłam. Nie umiem wskazac ulubionego owocu lata, bo kocham je wszystkie począwszy od truskawek, po maliny, porzeczki i własnie agrest :)
OdpowiedzUsuńA Twój deser mi się podoba!:)
Olciku, a może wyczarujesz jakiś pyszny deserek z rabarbarkiem, hm? :)
OdpowiedzUsuńMoi Dziadkowie mają na działce agrest, pychota, robię co 2 lata nalewkę agrestówkę :) A co lubię najbardziej to sama nie wiem, ale jakieś jagodowe na pewno - jagody czarne albo porzeczki (zdecydowanie w tej kolejności: czarne - czerwone - białe). Poziomki, maliny też, truskawki z tego wszystkiego chyba najmniej, chociaż nie pogardzę i nimi :)
OdpowiedzUsuńŁadnie wygląda ta zieleń u Ciebie :)
mam w ogródku krzaczek agrestu! uwielbiam go więc na pewno zrobię:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Dziękuję Wam za komentarze.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Olcik
pamiętam agrest na naszej działce, był jeszcze 2-3 lata temu...
OdpowiedzUsuńlubię wiśnie, lubię jerzyny... maliny, jabłka, gruszki, arbuzy! agreścik, rabarbar i wiele wiele innych... :-) jestem owocożercą!
fajna galareta w kształcie serca
pozdr.
Justyno, o tak.. ja też jestem prawdziwym owocożercom!:D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam owocowo.