"Filifionka, melancholijna i nerwowa samotnica z książek Tove Jansson o Muminkach, była to osoba o szczupłych nogach, spiczastym, nastroszonym pyszczku i wielkich okrągłych oczach. Miała sztywne loczki przypięte szpilkami,a wokół szyi- lisie futerko. Zgorzkniała i pogrążona we własnych smutkach, Filifiionka mieszkała w ponurym domu na brzegu morza. Próbowała trochę "oswoić" dom i uczynić go bardziej przytulnym. Ale nic nie pomagało. W ponurym, ciemnym,wielkim domu jej własne przedmioty nie dawały pociechy. Miały w sobie tę samą bezradność co ona.
A w dodatku, oprócz wielu innych przeczuć, Filifionkę gnębiło przeczucie, że nadciąga katastrofa.
Żeby się jakoś obronić przed przytłaczającym uczcuciem grozy, zaprosiła na herbatkę pewną Glapsę. Upiekła ciastka i ułożyła je na paterze. A na wierchu, żeby zaimponować Glapsie, położyła jeszcze kilka małych lukrowanych ciasteczek."
to frag. jednej z najcudowniejszych książek na świecie- M. Musierowicz "Całuski Pani Darling"
i pyszny przepis też oczywiście z niej, cytuję:
Żeby upiec całuski, Dziecko musi zagnieść kruche ciasto z 20 dag masła, 30 dag mąki i 3 żółtek. Ciasto należy rozwałkować na grubość mniej więcej pół centymetra i małym kieliszkiem wykrawać kółeczka.
Ułożywszy je na wyściełanej folią aluminiową blasze (polecam papier do pieczenia, O.), Dziecko kręci lukier z jednego białka, 2 łyżeczek cukru waniliowego i 10-15 dag cukru pudru.
Ilość cukru zależy od ilości białka- lukier musi być tak gęsty, by jego porcja, położona pośrodku ciasteczka, nie rozpływała się wcale. I tak rozleje się po powierzchni ciastka - pod wpływem gorąca, w piekarniku. Pokryje wtedy powierzchnię każdego kółeczka chrupką! warstwą bezową w kolorze żółtawym. Całuski trzeba piec w piekarniku dość słabo nagrzanym, tak by nie przypiekły się zbyt szybko i zbyt mocno.
(Ja piekłam przez ok 15 minut w 120 st.) .
Smacznego
Ps: Ciastka dzięki lukrowi z białka nie są tak do końca kruche w środku, owszem bezowa skorupka sprawi, że przyjemnie będziemy je chrupać, ale.. spód ciasteczka będzie wilgotnawy - i to może drażnić tych którzy są przyzwyczajeni, że ciasteczko powinno być w całości kruchutkie.W moim domu właśnie doszło do takich sporów, jednak nie martwcie się.. oficjalny werdykt brzmiał, że to cała uroda tych ciasteczek:)
Rozczulił Mnie pewien Młody Mężczyzna, przytoczę Wam tę rozmowę:
" Tobi, i co smakują Ci te ciastka? Bo innym nie."
_ " Ja nie mówię, Ja jem!"
:D
Dziękuję za komentarz. Wszystkie z uwagą czytam, choć nie zawsze mogę odpisać. Jeśli masz jakieś pytanie napisz na maila waniliowachmurka@gmail.com
Zapraszam też na fanpejdż Waniliowej Chmurki na Facebooku.
są urocze;D i do tego ta świetna nazwa... pycha
OdpowiedzUsuńCałuski pani Darling ! - moja ulubiona książka literacko kucharska. Cudna! Wykorzystuję ją nałogowo od 10 lat i wciąż nie zrobiłam wszystkich przepisów.
OdpowiedzUsuńTych ciasteczek także , ale po tym wpisie zaryzykuję ich wykonanie.
Pozdrawiam
Ania
Aniu- miło:)
OdpowiedzUsuńCiastello- fakt, nazwa jest świetna. Opowiadanie o Filifionce często sobie przypominam, a wybrałam je jako pierwszy wypiek z drugiego względu- moja suczka się nazywa Fionka- dobrze mi się kojarzą:)
Tobi ma całkowitą rację! Trzeba jeść a nie gadać:)
OdpowiedzUsuńWyglądają swietnie i fajny cytat. Bardzo mi sie podoba:)
Zdaje się,że moj synek z wielką chęcią by je upiekł:)
Pozdrowienia:)
Mam tą samą książkę i kiedyś ciągle z niej coś robiłam. :)
OdpowiedzUsuńFajne te całuski:D
OdpowiedzUsuńJejku, Olciku! Rozczula mnie ta notka!
OdpowiedzUsuńMoje muminki, moja Filifionka! Czasem było mi jej tak żal...
Ale ciastka upiekła piękne!
Też mam tę książkę, jest urocza i można z niej nie tylko gotować, ale też czytać i dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy. Ciasteczka chyba kiedyś robiłam, chociaż nie jestem pewna, bo musiało to być bardzo dawno, Twoje wyglądają naprawdę ślicznie.
OdpowiedzUsuńwspaniałe ciasteczka
OdpowiedzUsuńTa książka wydaje mi się coraz bardziej interesująca. I wydaje mi się, że już wkrótce złapię ją w swoje łapki.
OdpowiedzUsuńCiasteczka urocze! A znając moją Rodzinę, zapewne doszłoby do sporów o ich smak. ;)
Pozdrawiam!
ciasteczka urocze... i staram się nie kojarzyć ich z Muminkami bo omijam je szerokim łukiem... taki uraz z dzieciństwa :)
OdpowiedzUsuńMyniolinko- a czemuż to czemuż? wszak Muminy to najlepsza bajeczka pod słońcem:D!
OdpowiedzUsuńPs: A wiesz co.. mi to się wydaję, że do nich po prostu trzeba dorosnąć, bo jako mały szkrab to ja jakoś nie żywiłam do nich sympatii.. owszem były i okej. A teraz? zwariowałam na ich punkcie, cudowna bajka z przesłaniem:)
Dziękuję Wam wszystkim za pozytywne komentarze:)
Buziaki, Olcik
zdecydowanie to jedne z bardziej uroczych ciasteczek;)
OdpowiedzUsuńświetne są takie ciasteczka:) a co do Filifionki... to było jedno z moich przezwisk;) jeszcze za czasów podstawówki;) koledzy brata tak przedrzeźniali moje imię Ilonka - Filifionka;) co prawda, w ogóle nie jestem podobna do tej z Muminków, ale rymowało się do imienia;) jeszcze nazywano mnie Filonka, Filonek, Ilka, a nawet Harietka - od przezwiska brata, a ostatnio (na studiach) Mieciu, Mietek od nazwiska;)
OdpowiedzUsuńmoże napiszę posta w tej kwestii;) hehe
mam podobny przepis na ciasteczka. są pyszne!
OdpowiedzUsuńJakie rozkoszne te ciasteczka :D
OdpowiedzUsuńOlciaku a nie masz gdzieś tam przepisu na ciasteczka Małej Mi? Bo mam koleżankę, która Małą Mi uwielbia. Śliczne, ja nie gadam, ja też jem.
OdpowiedzUsuńIlko- :D hehe napisz, napisz ciekawe!
OdpowiedzUsuńMalwinno, Ivon- dziękuję:)
Paulo- :))
Kabamaigo- niestety nie:(
Fajne te ciasteczka, mniam:-)
OdpowiedzUsuńKatarzyno- dziękuję:)
OdpowiedzUsuń