"Bo gdy wiosna buchnie majem
Cii... jest pięknie!
Jeszcze tydzień temu było tak:
a teraz jest tak:
N-I-E-S-A-M-O-W-I-T-E!
Jak wiosna to i warzywa, a więc..
Kalafior!
Czy potrzebny jest przepis?
myślę, że nawet przedszkolak wiedziałby jak ugotować młodego kalafiora i jak sporządzić smażoną bułkę tartą:)
Pozdrawiam majowo, Olcik
Cały świat się majem staje"I już chyba nie potrzeba więcej nic pisać.
Cii... jest pięknie!
Jeszcze tydzień temu było tak:
a teraz jest tak:
N-I-E-S-A-M-O-W-I-T-E!
Jak wiosna to i warzywa, a więc..
Kalafior!
Czy potrzebny jest przepis?
myślę, że nawet przedszkolak wiedziałby jak ugotować młodego kalafiora i jak sporządzić smażoną bułkę tartą:)
Pozdrawiam majowo, Olcik
Dziękuję za komentarz. Wszystkie z uwagą czytam, choć nie zawsze mogę odpisać. Jeśli masz jakieś pytanie napisz na maila waniliowachmurka@gmail.com
Zapraszam też na fanpejdż Waniliowej Chmurki na Facebooku.
Przepis faktycznie nie jest potrzebny, kocham kalafiorka :)) Robię bez bułeczki:)
OdpowiedzUsuńA wiosna piękna jest, to prawda:)
Pozdrawiam.
Pięknie napisane :)
OdpowiedzUsuńA kalafior.... Ale mnie katujesz... Uwielbiam je. Z bułeczką, masełkiem... Mniam mniam :)
Hehe Kasiu, odwdzięczam Ci się, bo zawsze Ty mnie katujesz;P
OdpowiedzUsuńBuziol wielki
ja też najbardziej lubię z bułeczką :) ale taką bardziej płynną, z większa ilością masełka :) pycha!
OdpowiedzUsuńnie ma lepszego sposobu na kalafior, po prostu nie ma! :-) jak tu pieknie Olciku :-)
OdpowiedzUsuńno z tym gotowaniem kalafiora nie zawsze jest tak hop siup.
OdpowiedzUsuńMoja babcia na ten przykład zawsze go rozgotowuje, dlatego ja tylko na parze go gotuje, jest taki jędrny ;)
Możecie się ze mnie śmiać, ale jeszcze rok temu nie potrafiłam ugotować kalafiora. W sumie, to nic nie potrafiłam ugotować...
OdpowiedzUsuńNa szczęście teraz kalafior mi nie straszny, i wcinamy bardzo często, właśnie takiego z bułeczką... Mmm...
Uwielbiam takie majowe obiady :)
OdpowiedzUsuńA bułeczka jest na płynnie czy na sypko? :-)
OdpowiedzUsuńChyba, nie muszę dodawać, ze uwielbiam kalafiory, prawda? :-)
Slicznie i majowo u Ciebie Olciku :)) U mnie juz bez w pelnym rozkwicie. A kalafior tez zawsze wcinam z tarta bulka, mniam! :)
OdpowiedzUsuńAch cóż to za zmiany wiosenne!
OdpowiedzUsuńKwiaty jabłoni też można zjeść;)
Szkoda, że ciągle leje. Fotografowanie poszło w odstawkę.
OdpowiedzUsuńBrokuły też najbardziej lubię z bułką. Pozdrawiam i zapraszam na www.czerwieniblekit.blox.pl
Pozdrawiam, mikimama
Pincake- a to ci psikus;D zobaczę.. no, no..
OdpowiedzUsuńPoświx- taka roztopiona z masełkiem, więcej bułeczki niż masła- taką lubię najbardziej:)
Gin- ja jakieś 5 lat temu też bym nie wiedziała, ale sama do tego doszłam:D
Ago- na parze jeszcze nie umiem gotować, aczkolwiek bodajże w niedzielę założyłam sobie, że się nauczę:). Tak bez parowara, bo nie posiadam.
Cudawianciu- dziękuję Ci pięknie:*
Pozdrawiam, Olcik
Gdzie tam maj skoro u mnie leje i leje. Zimno, deszczem zacina. Bez parasola i kurtki ani rusz :(
OdpowiedzUsuńMmm...Kalafior, uwielbiam. Chociaż nie jadam z bułką, zazwyczaj z sosem cebulowym.
Olu (tak masz na imię?) weż duży garnek, nalej na jego dno wody, tak na grubość dwóch palców, posól, włóż kalafiora (może być podzielony na różyczki, będzie szybciej), przykryj pokrywką i gdy zacznie wrzeć lekko uchyl pokrywkę, bo może uciec pod wpływem naporu pary ;) daj mi z 10 minut i będzie gites :)
OdpowiedzUsuńOlciaku a u mnie wcale tak nie jest. Jest bury, jesienny maj :(
OdpowiedzUsuńAle za to są szparagi i rabarbar. Na bazarku był też kalafior, ale zostawiłam go na później. Z bułeczką jest najlepszy.
No to mnie dobiłaś, Olciu.
OdpowiedzUsuńU mnie tak nie jest.
U mnie szarość... Beznadziejna szarość.
U nas wciąż przeplatanka - słońce, szaruga, ciepło, zimno...
OdpowiedzUsuńtaki kalafior to jedna z najlepszych wiosennych rzeczy na moim talerzyku.
OdpowiedzUsuńCukrowa Wróżko- u mnie dzisiaj tylko deszcz, deszcz, majowy deszcz.
OdpowiedzUsuńAsiejko- na Moim również:)))
Pozdrówka ciepłe, Olcik
Nasycam się Twoim foto-błękitnym niebem, się przydaje, bo za oknem szarość przede wszystkim...
OdpowiedzUsuńKalafior. No ba! mniam!
Amarantko- nasycaj się kochana, nasycaj nie szczędź sobie:*
OdpowiedzUsuńUwielbiam kalafior w najprostszej postaci, aż mam problem, żeby go wypróbować w innej oprawie
OdpowiedzUsuńWiosanno- to tylko chwalić:)
OdpowiedzUsuń