Ulice dziś toną w deszczu. Jedynie kolorowe kwiaty nie dają mi zapomnieć, że to wiosna.
Już mam narzekać pod nosem, że deszcz, że mokro, że bez słońca, patrzę dookoła i nie mogę wyjść z podziwu jak jest pięknie:).
Nic tam kapiący deszcz na dopiero co wysuszone włosy, nic tam, że spodnie całe mokre od kałuż, nic, że buty przemakają i zaledwie 10 stopni na dworzu.
Jem chlebek bananowy i cieszę się, że jestem w domu, patrzę na deszcz ..." kap, kap, kap".
Dzisiaj nic mi więcej do szczęścia nie potrzeba, 36% z próbnej matury z matematyki zdecydowanie mnie zadowala, tym bardziej, że na nią mam jeszcze 2 lata, a jak dobrze wiemy orłem z tego przedmiotu nie jestem:).
A teraz wspomniany wcześniej przepis na ciasto. Dziękuję bardzo Lisce, bo to pierwszy chlebek bananowy jaki w życiu ujrzałam. Ostatnimi czasy pojawiał się na wielu blogach, gdy zobaczyłam już drugi! u Liski nie mogłam, nie mogłam go nie upiec:-).
To, że banany do takiego ciasta mają być bardzo dojrzałe wiedziałam już od dawna. Uczulam więc i Was! Im ciemniejsze !
Ciasto bananowe Sophie Dahl
Banana bread
4 bardzo dojrzałe banany
150 g brązowego cukru (dałam muscovado)
1 jajko, rozbełtane
75 g miękkiego masła
1 cukier waniliowy (dodałam 16 g cukru własnego wyrobu)
170 g mąki
szczypta soli
1 łyżeczka sody
Piekarnik nagrzać do 180 st C.
Podłużną formę o długości 23 cm posmarować masłem i posypać tartą bułką lub mąką.
Banany rozgnieść widelcem, połączyć z cukrem, jajkiem, masłem i wanilią.
Mąkę wymieszać z solą i sodą i dodać do bananów. Dokładnie wymieszać.
Wlać do formy, wstawić do piekarnika i piec godzinę.
Ciasto początkowo rośnie bardzo opornie, nie należy się tym przejmować. Później powinno wypełnić całą blachę.
Po upieczeniu ostudzić w formie.
Smacznego!
Ps: To ciasto to zdecydowanie Mój typ można powiedzieć "od święta", typowy comfort food. Ideał, gdy ma się takie parcie na banany jak Ja:P ostatnio, albo gdy się je po prostu lubi od zawsze, chociaż.. gdy się ich nie lubi to ciasto również smakuje (dobry przykład moja Mamcia).
Z czystym sumieniem dodaję go do:
Z czystym sumieniem dodaję go do:
Dziękuję za komentarz. Wszystkie z uwagą czytam, choć nie zawsze mogę odpisać. Jeśli masz jakieś pytanie napisz na maila waniliowachmurka@gmail.com
Zapraszam też na fanpejdż Waniliowej Chmurki na Facebooku.
No proszę u Ciebie chlebek bananowy, a u mnie czekoladowy bananowiec :) To ta pogoda...
OdpowiedzUsuńNastraja do robienia słodkich chlebków:)
OdpowiedzUsuńdla mnie najpiękniejsze są kwitnące drzewa teraz <3 mnóstwo, mnóstwo białych kwiatów!
OdpowiedzUsuńa i deszcz niech pada, tylko to zimno..: <
zdałaś kochana, już zdałaś! :]
Witaj w klubie kwato maniaków!:D
OdpowiedzUsuńDlatego taka szczęśliwa, bo "zdała":D
Buziol
bananki mocno dojrzałe, z czarną skórką.. najlepsze.
OdpowiedzUsuńbananowy chlebek.. z kubkiem mleka..
deszcz może sobie kapac.
Robiłam ten chlebek i przyznaję, że jest wspaniały :)
OdpowiedzUsuńKasiu- przybij piątkę,
OdpowiedzUsuńAsiu:) a co tam deszcz, gdy na talerzu takie pyszności:)
Buziak
Mam oko na ten chlebek już od daaaawna :)
OdpowiedzUsuńa ja ngdy nie mogę bananów uchować... zawsze wyjedzą...
OdpowiedzUsuńmoże mieszkasz blisko to wpadnę na chlebek? :)
najbardziej podoba mi się po przekrojeniu :) lubię banany pod każdą postacią, dlatego ten chlebek kusi i kusi :)
OdpowiedzUsuńNie za bardzo przemawia do mnie idea próbnej matury dwa lata przed jej faktycznym zdawaniem (a jeśli będziesz miała szczęście, to matematykę znowu wycofają), ale idea chlebków bananowych zdecydowanie jest mi bliska, jeśli ktoś jeszcze nie próbował, potwierdzam, to jest pyszne!
OdpowiedzUsuńZnamy ten chlebek, znamy. I jedlismy :)) Pyszny byl :)
OdpowiedzUsuńOlcik, a podzielisz sie ze mna kawalkiem? Tak szaro i mokro za oknem...
Buzka.
Cudny Olciaku. JA robiłam ostatnio z przepisu Truskawkowej Ani.
OdpowiedzUsuńp.s. fajne to Twoje "na dworzu" i nas się mówi "na dworze" a jeszcze bardziej na południe "na polu" :)
superaśny! muszę koniecznie wypróbować, już kradnę przepis :)
OdpowiedzUsuńoł jeees xD bananowe chlebki rządzą (:
OdpowiedzUsuńps. Kaba ma rację, Południowcy, ale tacy bardziej górzyści jak ja, że tak powiem, mówią 'na polu', 'idę na pole' itd. xD
Karolino- nie wycofają.., poza tym robiłam go tak dla własnej siebie:)
OdpowiedzUsuńAniu- :)))
Myniolinko- a gdzie mieszkasz?:D
Paulo- polecam go, robi się go "jedną ręką", a efekt zadowala na prawdę najbardziej wybredne podniebienia:)
Emmo- ależ kradnij sobie, kradnij złotko:)
Maju- nie ma sprawy:)
Viri- hehe nie noo.. ja nie jestem aż takim hardkorem żeby mawiać:" Na polu". Można jednogłośnie stwierdzić, iż co miasto to nowe powiedzonko!:D
Pozdrawiam.
Mniamm! Wrzuciłam kiedyś banany do szafki, żeby dojrzały- właśnie na ten chlebek. Ale przypomniałam sobie o nich za późno i... trochę zzieleniały ;). Chociaż kawałek, listem poleconym poproszę ;)...
OdpowiedzUsuńWczoraj zajrzałam, nic nie napisałam. Dziś napiszę - banany kupione, teraz czekam aż wpadną w odpowiedni odcień brązu :)
OdpowiedzUsuńNamówiłaś mnie na niego!
Amarantko- uśmiecham się od ucha do ucha i czekam na relację:)
OdpowiedzUsuńNette- chętnie, ale boję się, że jak dojdzie to też "zzielenieje" :P
Pozdrawiam
Ja na tę szarość dnia upiekłam jabłkowe crumble.
OdpowiedzUsuńAle te chlebki bananowe kuszą mnie coraz bardziej.
Już tyle ich widziałam! ;)
Pozdrawiam, Olciu! ;*
O i ja tez kiedys pieklam ten chlebek!
OdpowiedzUsuńJest naprawde bardzo pyszny!
Sliczne zdjecia Olcik :)
piękny!!! koniecznie muszę go zrobić:0)
OdpowiedzUsuńOliwko- właśnie przez to kuszenie nie mogłam dłużej czekać:)Mmm.. crumbe;)
OdpowiedzUsuńMagoldi- dzięki:*
Ilciu- zachęcam:)
Pozdrawiam ciepło, Olcik