Nadeszła w końcu jesień.
Pora roku, która jak żadna inna sprzyja złapaniu dystansu, zwolnieniu tempa i przede wszystkim pracy przy komputerze. Minione lato było dla mnie piękne, zupełnie inne niż te dotychczasowe.
W dużym skrócie, zaliczyłam w ciągu tych kilku miesięcy: ślub, przeprowadzkę i kilka niesamowitych podróży. Na temat tych ostatnich właśnie dzisiaj chciałabym Wam trochę opowiedzieć.
Na początku września udało nam się odwiedzić znane i lubiane miejsce na Podlasiu.
Sierpień i początek września były dla nas bardzo intensywnym czasem.
Upały za nic w świecie nie opuszczały stolicy, a my wymęczeni pracą, świeżo przebytym przeziębieniem i nie dającą wytchnienia letnią aurą marzyliśmy o "ucieczce" chociaż na jeden dzień z naszego warszawskiego "piekiełka".
Na pytanie: "To gdzie jedziemy?" oboje popatrzyliśmy się na siebie wymownie i wszystko było już jasne...
Kierunek Ziołowy Zakątek!
Kierunek Ziołowy Zakątek!
Zapakowaliśmy wszystkie potrzebne rzeczy do auta i pojechaliśmy.
Po około dwóch godzinach naszym oczom ukazał się wytęskniony obrazek.
Jeśli byliście kiedyś na Podlasiu, doskonale wiecie. Bezkresne łąki, gęste lasy i spokój.
Ten wszechobecny spokój i wolne tempo życia.
Tutaj nikt się nie spieszy, nikt nerwowo nie spogląda na zegarek ani nie biegnie chodnikiem.
Ba! O chodniku z kostki brukowej możecie jedynie pomarzyć.Upływający czas wyznaczają pory roku, zwierzęta i słońce.
Ziołowy Zakątek to przepiękny Podlaski Ogród Botaniczny, a także agroturystyka i karczma.
Wszystkie budynki zbudowane są z drewna i konserwowane tłoczonym na zimno olejem lnianym.
Ciekawe są również pokrycia dachowe, które w zależności od budynku pokryte są słomą, drewnem lub gliną.
Na terenie kompleksu możemy spotkać najróżniejsze, tradycyjnie hodowane zwierzęta gospodarskie.
W Ziołowym Zakątku prężnie działa również pracownia ceramiczna a także pokój dla grup przeznaczony na warsztaty z botaniki. Są w nim m.in. mikroskopy i atlasy. W tym miejscu każdy z nas ma szansę cofnąć się na chwilę do szkolnej ławki i poczuć się jak na najciekawszej lekcji przyrody.
Oprócz ścieżek porośniętych najróżniejszymi gatunkami kwiatów i ziół, możemy spotkać m.in. krzewy malin.
i... motyle, dużo motyli!
Kilka kroków dalej naszym oczom ukaże się zrekonstruowany, zabytkowy XVII -wieczny
kościółek.
A także jezioro i pomost.
Na zdjęciu powyżej jedno z tych miejsc do których wracam tuż przed snem.
Pod powiekami pojawia mi się ten obrazek.
Cisza, spokój, woda i las. Magia.
Jeśli zgłodniejecie, warto odwiedzić karczmę.
Przybywają do niej nie tylko turyści, ale również wielu miejscowych.
Za każdym razem gdy tutaj jesteśmy zamawiamy coś innego.
Tym razem postawiliśmy na kiszke ziemniaczaną i kartacze.
No dobra, wiem. Nie są to najpiękniej prezentujące się potrawy, ale zapewniam, że smakują wyśmienicie!
Jeszcze nigdy nie zawiedliśmy się na jedzeniu, które tu podają.
Do picia wybraliśmy oczywiście ziołowe napoje, które są produkowane na miejscu.
Firma Dary Natury dostępna jest w mniejszych sklepach ze zdrową żywnością oraz w marketach na dziale z ekologicznymi produktami. Powstała przeszło 26 lat temu z miłości do ziół oraz podlaskiej tradycji.
Napój w szklanej butelce z rokitnika i czystka należą do naszych ulubionych.
Deserem dnia były domowe ciasta: szarlotka i sernik z syropem różanym. Bajka!
Mam też dobrą informację dla wszystkich wielbicieli kawy. Tak, dostaniecie tutaj kawę z pianką czy też zwykłe espresso.
I tak minął nam dzień w tym przepięknym miejscu.
Jeśli chcecie wyrwać się na chwilę z wielkomiejskiego zgiełku, to uwierzcie mi...
Chyba nie ma lepszego pomysłu jak tylko uciec na Podlasie!
Jestem bardzo ciekawa, czy również macie jakieś swoje sekretne, sielskie miejsca do polecenia?
Jeśli tak, to proszę podzielcie się nimi w komentarzu.
adres:
Koryciny 73b
17-315 Grodzisk
Brak komentarzy
Prześlij komentarz