Kutia- specjalnie na zamówienie Kaś. i tych wszystkich, którzy nie mają czasu na przygotowanie swojej własnej masy makowej. Przygotowanie tej wigilijnej potrawy właściwie nie wymaga zbyt wielkiego nakładu pracy, więcej to oczekiwanie na efekt.
/ przepis własny, dla ok. 5 osób/
- 450 g masy makowej
- 200 g pszenicy na kutię
- 40 g suszonych śliwek
- 40 g żurawiny suszonej
- 50 g migdałów, pokrojonych w słupki
- 50 g orzechów włoskich
- 40 g kandyzowanej skórki pomarańczowej
- 2 łyżki słodkiej śmietanki
- rum (ok. 1 łyżki, opcjonalnie)
Pszenicę na kutię przesypać do średniej miski i zalać gorącą wodą (ma być tyle wody, aby przykryła w całości pszenicę, patrz zdjęcie poniżej).
Po tym czasie ugotować do miękkości pszenicę w wodzie w której się moczyła.
Masę makową wyłożyć do miski, dodać pokrojone śliwki, żurawinę, skórkę pomarańczową, orzechy, śmietankę i rum. Wymieszać wszystko dokładnie.
Odstawić w zimne miejsce na całą noc (12 h).
Po tym czasie kutia ma najlepszy smak.
Smacznego!:)
Ps: I jeszcze dla wszystkich ciekawskich przytoczę Ciocię Wikipedię:
"Kutia – tradycyjna potrawa ukraińskiej, białoruskiej, litewskiej i dawniej polskiej kuchni kresowej (obecnie występuje na Białostocczyźnie i na Dolnym Śląsku, przyrządzana jest też przez Kresowian i ich potomków).
Nazwa pochodzi od słowa ukraińskiego (z greki) kókkos pestka, ziarno - chociaż ludowa etymologia wskazuje na słowo kut (kąt). Jest jedną z 12 potraw tradycyjnie wchodzących w skład wschodniosłowiańskiej wieczerzy wigilijnej. Jada się ją głównie w okresie świąt np.: Bożego Narodzenia i Nowego Roku.
Zwyczajowo robiona jest z obtłuczonej pszenicy, ziaren maku, słodu, miodu, bakalii: różnorakich orzechów, rodzynek i innych dodatków. W wielu przepisach uwzględnia się mleko lub śmietankę. W oryginalnej kutii mlekiem było mleko z mielonego maku. Współcześnie używa się też składników, które niegdyś nie były tak popularne i dostępne, takich jak kawałki kandyzowanej skórki pomarańczowej czy migdały.
Na Białorusi częściej niż z pszenicy, kutię gotuje się z kaszy jęczmiennej (pęczak), ale czasami także z ryżu. Szeroko rozpowszechniona jest kutia na słono z samych ziaren, bądź z dodatkiem maku, ale bez miodu i bakalii. Oprócz okresu noworocznego, kutię spożywano na Dziady, oraz stypę. Uważana była także za ulubioną potrawę Ziuzi - białoruskiego bóstwa zimy. Substytutem kutii są łamańce z makiem."
Bądź na bieżąco śledź Waniliową na facebooku i twitterze
______________________________♥______________________________
Bądź na bieżąco śledź Waniliową na facebooku i twitterze
______________________________♥______________________________
Dziękuję za komentarz. Wszystkie z uwagą czytam, choć nie zawsze mogę odpisać. Jeśli masz jakieś pytanie napisz na maila waniliowachmurka@gmail.com
Zapraszam też na fanpejdż Waniliowej Chmurki na Facebooku.
U mnie niestety ni gości ona na stole, a chętnie bym trochę zjadła
OdpowiedzUsuńW takim razie zapraszam do siebie po odrobinkę:))
OdpowiedzUsuńPIĘKNIE SIĘ PREZENTUJE :)
OdpowiedzUsuńUWIELBIAM! ~*~
OdpowiedzUsuńUwielbiam kutię ....w moim rodzinnym domu się jej nie robiło. Po raz pierwszy spróbowałam jej 7 lat temu w wykonaniu mojego Kochanego Teścia. Robił najlepszą kutię na świecie .... niestety już drugą Wigilię obchodzimy się bez niej ....bo jakoś każdy się boi, ze nie będzie umiał osiągnąć tego samego efektu.
OdpowiedzUsuńZdrowych i wesołych Świąt Kochana raz jeszcze życzę:)
Ewelino- dziękuję :)
OdpowiedzUsuńLafe- oj ja również!
Jolu- piękne masz wspomnienia, ja z kutią nie wiążę jakichś większych, ale to się niedługo zmieni- tak czuję:)
Ja również raz jeszczę życzę Ci wszystkiego dobrego:*
W tym roku zaniechałam przygotowania. Teraz żałuję....
OdpowiedzUsuńPozdrawiam świątecznie:)
Uwielbiam kutię i już się nie mogę doczekać Wigilii, kiedy będzie ją można zjeść :) ZNIKA ZAWSZE do ostatniego ziarenka. U mnie zamiast pszenicy są w niej zwykłe malutkie "lane" kluseczki. Ale że rum... ;) może warto spróbować!
OdpowiedzUsuńUwielbiam kutię i już się nie mogę doczekać Wigilii, kiedy będzie ją można zjeść :) ZNIKA ZAWSZE do ostatniego ziarenka. U mnie zamiast pszenicy są w niej zwykłe malutkie "lane" kluseczki. Ale że rum... ;) może warto spróbować!
OdpowiedzUsuńTouche. Great arguments. Keep up the great effort.
OdpowiedzUsuńHere is my blog post - tamilsociety.co.uk
nigdy nie jadłam , u mnie się je makówki ,też są przepyszne !
OdpowiedzUsuńPrzepiekne zdjecia, takie delikatne... No i ta lyzka, jest cudowna!
OdpowiedzUsuńU nas w domu nie robic sie kutii, ale kiedys ja probowalam i bardzo mi smakowala :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Piękne zdjęcia :) Z kutią spotkałam sie pierwszy raz u znajomej, która pochodzi z Krakowa. Nie da się tego dużo zjeść, bo jest za słodkie, ale jest pyszne :)
OdpowiedzUsuńu mnie się kutii nie robi, raz jadłam i była dla mnie za słodka.. niemniej jednak nie zrażam się i zrobię, ale w przyszłym roku dopiero, teraz bakalie zużyłam do ciast ;)
OdpowiedzUsuńPS. Nie wiem jak będzie u mnie z czasem w najbliższe dni, tak więc już dzisiaj życzę Ci Zdrowych i Spokojnych Świąt Bożego Narodzenia ;) …i oby bliscy wyczyścili do zera talerzyki ze smakołykami, jakie im przygotujesz ;)
Pozdrawiam!
Martyna
u mnie nie ma tradycji robienia kutii ale wiem ze jest pyszna ;))
OdpowiedzUsuń