Rankiem wita Mnie gęsty kożuch mgły,
później wstaje słońce,
na marne próbuje ogrzać zmarźniętą ziemię.
Dni są coraz krótsze, za cztery doby przekręcę wskazówki o godzinę później i na krótko odpędzę myśli od zimy.
Na ogrzanie zmarźniętych rąk proponuję stary-dobry przepis na zupę, grochówkę.
Składniki
na 4 obfite porcje obiadowe lub 6-8 mniejszych:
paczka grochu łuskanego połówki (ok. 400 g)
kilka ziemniaków (ok. 3-4)
pęczek włoszczyzny
1 duża cebula
10 dkg wędzonego boczku
kawałek wędzonej kiełbasy
mąka
sól, pieprz
majeranek
Groch (połówki nie wymagają moczenia) zalewamy 1,5 l zimnej wody, stawiamy na gazie. Mieszamy co jakiś czas, aby nie przywarło.
W miare możliwości odszumowujemy. Do gotującego się powoli grochu dorzucamy: marchewkę, pietruszkę i selera drobno starte.
Pokrojone ziemniaki, wędzoną pokrojoną na dość duże kawałki kiełbasę i sól do smaku.
Gotujemy do miękkości. Boczek wędzony drobno kroimy, wytapiamy, dorzucamy posiekaną drobno cebulę, rumienimy. Posypujemy mąką robiąc ciemną zasmażkę (można dolać troche wody) i zagęszczamy gotującą się zupę. Przyprawiamy pieprzem i majerankiem. Możemy jeść ją oczywiście samą i (lub) z kromką chleba posmarowanego masłem.
Smacznego!
______________________________♥______________________________
______________________________♥______________________________
Dziękuję za komentarz. Wszystkie z uwagą czytam, choć nie zawsze mogę odpisać. Jeśli masz jakieś pytanie napisz na maila waniliowachmurka@gmail.com
Zapraszam też na fanpejdż Waniliowej Chmurki na Facebooku.
Uwielbiam grochówkę, właśnie o tej porze roku :))
OdpowiedzUsuńU mnie grochówka to specjalność mojego męża. Na zimne dni- idealna :)
OdpowiedzUsuńUlubiona zupa mojego taty;)
OdpowiedzUsuńJa tak średnio lubię,ale zjem ;)
Pozdrowienia:)
u mnie w domu nie pojawiała się ta zupa, ale może ja jednak skuszę się na nią? :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko :)
i teraz właśnie jest najlepsza pora na grochówkę... chyba muszę kupić groch bo dawno jej nie jadłam... ja pod koniec gotowania dodaję jeszcze odrobinę musztardy - smak jest niebiański :)
OdpowiedzUsuńooo,swietny pomysl na zupke :) dawno juz nie robilam grochowki :)
OdpowiedzUsuńPysznie wyglada u Ciebie :)
Pozdrawiam :)
Ooo tak Olciu, chyba nic tak nie rozgrzewa jak miseczka dobrej, klasycznej zupy - wiesz, ze mam wlasnei pod reka suszony jasiek i wlasnie zupe planuje?
OdpowiedzUsuńUsciski!
Oj tak, grochówka to ideał na jesień. Gdyby tak ktoś mi podstawił talerz takiej pod zmarznięty po podróży nochal...
OdpowiedzUsuńŚciskam! :)
domowa grochówka....
OdpowiedzUsuńja tam mimo wszystko najbardziej lubię z wojskowego kotła xd
lubię grochówkę, szczególnie zimą (:
OdpowiedzUsuńUwielbiam grochówkę! taką gęstą! broń Boże zmiksowaną na krem! Ja muszę czuć ziemniaczki i rozgryzać groch! Ach... chyba zrobię...w przyszłym tygodniu :-)
OdpowiedzUsuńGrochówkę robi mój Tato zawsze.
OdpowiedzUsuń"Wojskową" jak mówi, najadł się przez dwa lata służby a teraz jest taki sentyment..
pozdrawiam!
O, taką grochową z kotła to nawet z plastikowej miski bym zjadła, jakieś takie festynowo-obozowe skojarzenia mam z grochówką :D Ale rzeczywiście, pysznie rozgrzewająca, jeszcze tak z boczkiem, mlask Olciu :)
OdpowiedzUsuńo!dziekuje za grochówke
OdpowiedzUsuńpodoba mi się to jesienne rozgrzewanie..
OdpowiedzUsuńaromatyczna grochówka z duużą ilością majeranku - aż czuję jej zapach :))
OdpowiedzUsuń